niedziela, 14 sierpnia 2016

W Tatrach nadal lato!

Kiedy w zimie rozmawialiśmy o tym, jakie góry zdobywać będziemy latem, oczywistym tematem była Orla Perć. Wydawać by się mogło, że nie może być lepszego terminu, niż środek sierpnia.

Kiedy jednak przybyliśmy w piątek wieczorem do Małego Cichego i usiedliśmy do dyskusji nad mapą i prognozą pogody, pomysł niestety upadł. Strona TOPRu i kilka innych portali ostrzegało przed... oblodzeniem. Tak, w sierpniu spadł w Tatrach śnieg a temperatura nocą była poniżej zera.

Nie mieliśmy ochoty na ryzyko, a raczej na przyjemną i piękną wycieczkę, więc stwierdziliśmy, że w sobotę ruszymy do Murowańca (oczywiście przez Psią Trawkę) a tam jeszcze się zastanowimy, ale raczej celem będzie Kościelec (2155 m n.p.m.).

Szczyt udało nam się zdobyć dość szybko i sprawnie. Pogoda dopisywała i nie chciało nam się wierzyć, że faktycznie gdzieś może zalegać śnieg i lód. Dlatego widok z wierzchołka na Orlą Perć napełnił nas lekkim żalem. 

Zgodnie stwierdziliśmy, że pokonana do tej pory trasa jest nieco za krotka, więc udaliśmy się z powrotem na Przełęcz Karb (1853 m n.p.m.), później zaś na Świnicką Przełęcz (2050 m n.p.m.) i dalej na Kasprowy Wierch (1987 m n.p.m.). Pogoda zaczęła się psuć, a ludzi było coraz więcej. Chyba nigdy nie widziałam wcześniej takiej kolejki do Kolejki :)

Niestety kiedy wracaliśmy do schroniska trochę nas zmoczyło, a późniejsza droga powrotna przez Psią Trawkę dała nam popalić. Już chyba nikt nie da się namówić na ten szlak...

W niedzielę mieliśmy nieco mniej czasu, ponieważ trzeba było wrócić do Krakowa zanim zaczną się korki. Urządziliśmy sobie więc przyspieszone wejście na Kozi Wierch (2291 m n.p.m.) od Doliny Pięciu Stawów Polskich, do której dotarliśmy Doliną Roztoki. Trasa łatwa, ale pełna intensywnych podejść, a więc bardzo męcząca.

Mało który szlak może jednak zaoferować takie widoki. Szczególnym powodzeniem cieszył się wodospad Siklawa. Nam jednak po raz kolejny zakręciła się łezka w oku, kiedy usiedliśmy już na szczycie żeby podziwiać... Orlą Perć. Końcówka podejścia i sam wierzchołek Koziego Wierchu jest nieco eksponowany, więc przydaje się ostrożność. Było dość tłoczno, bo pogoda mimo gorszej prognozy na niedzielę, wcale nie chciała się psuć :)

Niestety czas był nieubłagany i powrót odbył się już zupełnie biegiem :)

Na koniec jeszcze troszkę postaliśmy w korku, który zablokował drogę z Palenicy Białczańskiej na kilka kilometrów. Lato w Tatrach jak widać trwa i wraz z nami cieszyło się nim pół Polski :)

Miejmy nadzieję, że wrzesień przyniesie równie piękną pogodę i pozwoli zrealizować jeszcze jeden, długo wyczekiwany cel. Ale o tym już za tydzień...

Trasa (sobota):
Brzeziny - Psia Trawka - Schronisko PTTK na Hali Gąsienicowej - Czarny Staw Gąsienicowy - Przełęcz Karb (1853 m n.pm.) - Kościelec (2155 m n.p.m.) - Przełęcz Karb (1853 m n.pm.) - Zielony Staw Gąsienicowy - Świnicka Przełęcz (2050 m n.p.m.) - Przełęcz Liliowe (1952 m n.p.m.) - Kasprowy Wierch (1987 m n.p.m.) - Dwoiśniak - Schronisko PTTK na Hali Gąsienicowej - Psia Trawka - Brzeziny.
Dystans: 26,3 km; Suma podejść: 1670 m

 

Trasa (niedziela): 
Palenica Białczańska - Wodogrzmoty Mickiewicza - Rzeżuchy - Siklawa - Schronisko PTTK w Dolinie Pięciu Stawów Polskich - Kozi Wierch (2291 m n.p.m.) - Siklawa - Rzeżuchy - Wodogrzmoty Mickiewicza - Palenica Białczańska
Dystans: 23 km; Suma podejść: 1320 m



I jeszcze 3 fotki od Bartosza: