niedziela, 7 stycznia 2018

Szukając Turbacza

No i stało się! Wreszcie ruszyliśmy tyłki i udaliśmy się w Gorce. Tak na rozgrzewkę. Po pierwszych zachwytach, że może nawet pogoda się utrzyma, szybko przyszło rozczarowanie. Nie było nic widać i momentami tylko ślady poprzedników mówiły o tym, że idziemy dobrze. Do tego, albo ślizgaliśmy się na lodzie, albo zapadali po kolana w śniegu. Humory jednak były przednie i ta odrobina przygody w pełni zadowoliła wygłodniałe gór korposzczurki ;) Mimo, iż w większości jedynym widokiem była powszechna biel, albo nasze twarze, nikt nie żałował, że tego dnia nie został w domu. Dowody na pogodową żyletę poniżej:

   

 I jeszcze kilka zdjęć od Bartosza: