Najtrudniejszy czas dla mnie, jako miłośnika gór to wiosna. Zmęczenie zimą i zalegające płaty starego śniegu zawsze sprawiają, że na jakiś czas porzucam Tatry i poszukuję wiosny w Beskidach. Tym razem tekstu będzie niewiele, za to więcej zdjęć.
W kwietniu odwiedziliśmy Beskid Wyspowy, a konkretnie jego najwyższy szczyt - Mogielicę (1170 m n.p.m.). Madzi udało się znaleźć bazie - pierwsze oznaki nowego życia natury.
W maju zajrzeliśmy w Beski Żywiecki. Maj nie rozpieszczał nas w tym roku, ale klimat panujący na Hali Rycerzowej (1120 m n.p.m.) jest po prostu magiczny.
W czerwcu, u progu lata, wybraliśmy się na Maciejową (schr. 852 m n.p.m.), gdzie urzekły nas kolorowe łąki, pełne polnych kwiatów i ziół... Natura poradziła sobie i tym razem ;)
Mogielica:
Rycerzowa:
Maciejowa:
O nawet ja :)
OdpowiedzUsuńNasza poza niczym z Titanica :)
OdpowiedzUsuń