poniedziałek, 24 marca 2014

Raz, dwa, trzy - zjeżdżasz ty!

Człowiek gór jest dziwnym stworzeniem. Kiedy w Krakowie ogłoszono wiosnę, my postanowiliśmy potarzać się w śniegu...

Już od letniego wyjścia na Gerlach, kiedy to zapoznaliśmy się z ofertą Biura Przewodników Wysokogórskich, planowaliśmy zrobić kurs lawinowy. Jednak halny i kiepskie warunki śniegowe, a także liczne sprawy dnia codziennego [;-)] sprawiły, że prawie pogodziliśmy się z faktem, iż tej zimy kursu nie uda się odbyć. Jednak najlepszy jest spontan. Pomysł powstał z dnia na dzień, okazało się, że wszyscy mają wolny weekend, a w Tatrach ogłoszono 3. stopień zagrożenia lawinowego. Nie zastanawiając się długo, przejrzeliśmy oferty różnych organizatorów (wybór padł na Trekking Sport) i ruszyliśmy do Murowańca.

Zaraz zaraz, zapomniałam dodać, że od lata nasze oczekiwania względem zimowego kursu mocno się zmieniły i wylądowaliśmy na szkoleniu o ekscytującej nazwie, mianowicie "Zimowy Kurs Turystyki Wysokogórskiej". Wciąż zastanawiamy się, czy pomyliliśmy szkolenia, czy Naszemu Instruktorowi pomylił się program, czy nie do końca rozumiemy sformułowanie zawarte w tytule kursu, ale było bardziej niż ekscytująco. Było nawet momentami... strasznie! Ostatecznie jednak mam za sobą wspinaczkę w terenie mikstowym na "trochę zbyt trudnej drodze" [że tak zacytuję Instruktora:)]

Pogoda, z wyjątkiem dnia ostatniego, była wspaniała. Cały czas na plusie i pełne słońce. Wiatr był jednak dość silny i czasem (w najmniej oczekiwanym momencie) można było dostać w twarz śniegiem i lodem. W niedzielę Czarny Staw Gąsienicowy postanowił rozmarznąć pod naszymi stopami...

Wiązanie najprostszych węzłów w wydaniu grupy przyprawiało Instruktora o załamanie nerwowe a Abałakow z pewnością przewracał się w grobie... Dyplomy dostali jednak wszyscy i gdy emocje już opadają, zastanawiam się czy teraz nie powinniśmy wybrać się na ABC w śniegu i w lodzie? :)

Oto program kursu. O lawiny nie udało nam się niestety zahaczyć, a przecież od tego w ogóle chcieliśmy zacząć poważne podejście do zimy w górach... Perspektywa jak zwykle zmienia się z każdym kolejnym szczytem...

Wielu kwestii teoretycznych nie zdążyliśmy poruszyć. Jeśli ktoś zainteresowany jest nawigacją, lawinami, budowaniem jamy śnieżnej i lodowcami, powinien jednak wybrać kurs lawinowy lub lodowcowy. Bo ja mam wrażenie, że spędziłam ostatnie cztery dni wbijając czekan w lód :P

Z pozdrowieniami dla Krzyśka i Ekipy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz