poniedziałek, 7 lipca 2014

Ceprostradą...

Wycieczka miała być 'hardkorowa', i w sumie była, choć warianty zmieniały się do ostatniej chwili. Ba! Zmieniały się nawet w czasie schodzenia :) Ale może po kolei...

Przyszedł upalny lipiec, trzeba więc było powrócić w Tatry Wysokie. TOPRowcy wprawdzie ostrzegali że wysoko w górach warunki jeszcze zimowe, ale jako że jesteśmy już wyszkoleni i wprawieni w takich bojach, wrzuciliśmy jedynie do plecaków raki, a na zewnątrz przytroczyliśmy czekany i postanowiliśmy się zmierzyć z nieznanym nam dotąd szlakiem do Wrót Chałubińskiego.

Początek tych zmagań ma oczywiście miejsce na Polanie Palenica. Na szczęście na parkingu są jeszcze wolne miejsca (8:00), a nam udaje się dosyć szybko zostawić za sobą ruszające już stamtąd tłumy niedzielnych (raczej sobotnich!) turystów. Po niespełna 1,5h meldujemy się w Morskim Oku. Panuje tu jeszcze względna cisza, i nawet śniadanko udaje się spożyć bez czekania w długiej kolejce do okienka.

Chwile potem, w psującej się pogodzie i kropiącym deszczu zaczynamy podejście żółtym szlakiem w kierunku Mnicha, by po godzinie wkroczyć w Dolinę za Mnichem z pięknymi stawkami Staszica. W tym momencie, są zasilone wodą z topniejących śniegów na tyle, że szlak ginie gdzieś na ich dnie. To zmusza to improwizowania w kamienistym terenie. Wraca słoneczko, a my przy nieustannie dobiegających z lewej strony okrzykach taterników 'łojących' na Mnichu, zdobywamy coraz bardziej stromym szlakiem Wrota Chałubińskiego. Ostatni odcinek to prawdziwy wycisk. Na wąziutkiej przełęczy łapiemy oddech i pozwalamy zniknąć mroczkom sprzed oczu. Po krótkim odpoczynku, pora na powrót do Doliny za Mnichem - przecież mamy jeszcze tyle zaplanowane!

Stamtąd, żeby nie było za krótko i za łatwo, zamiast schodzić w dół, oczywiście udajemy się ... tak, tak - w górę - słynną "ceprostradą" na Szpiglasową Przełęcz i na Szpiglasowy Wierch. Szczyt jest naprawdę oblegany i ledwie udaje się pstryknąć kilka fotek na słupku granicznym, a już pod naporem tłumu postanawiamy schodzić. Nie bez znaczenia jest również pędząca ku nam od Krywania chmura. Padający z niej deszcz, zastaje nas tuż poniżej łańcuchów sprowadzających z Przełęczy do Doliny Pięciu Stawów. Pogoda widocznie pomyliła sobie miesiące, bo już za chwilę znowu smażymy się w słońcu, na dość sporym płacie śniegu, wciąż zalegającym zbocze doliny. Czekany i raki nie zostały użyte tego dnia ani razu, ale jak powiedział spotkany wędrowiec - "tego sprzętu przy plecaku nigdy nie należy się wstydzić".

Gdzieś nad Wielkim Stawem Polskim upada ostatecznie pomysł wyjścia jeszcze na Świstówkę - jesteśmy dziwnie zmęczeni (słońce? brak kondycji?), to już 8 godzina marszu, a do końca jeszcze spory kawałek. Na szczęście, z pomocą jak zwykle przybywa niezrównane Schronisko "w Piątce" - nie mająca sobie równych zupa pomidorowa (chciałoby się rzec - obowiązkowy punkt programu!), najkwaśniejszy na świecie bigos i zimne piwko. Tak, teraz można nawet nadłożyć nieco drogi - wracamy do zielonego szlaku, żeby zobaczyć jeszcze Siklawę i doliną Roztoki zejść do Wodogrzmotów Mickiewicza. Teraz pozostaje spacerek (sic!) lekko opustoszałą już o tej porze asfaltówką... 'Hardkorowe' 12,5 godziny dobiegło końca. Tatry znów były piękne, po drodze znów powstało mnóstwo planów a kolejne wycieczki. Wychodzi na to, że do Moka trzeba będzie wrócić co najmniej ze dwa razy... Nie chce być inaczej ;)

Trasa w skrócie: 
Palenia - Morskie Oko - Wrota Chałubińskiego (2022 mnpm) - Szpiglasowa Przełęcz (2110 mnpm) - Szpiglasowy Wierch (2172 mnpm) - Schronisko PTTK w Dolinie Pięciu Stawów - Dolina Roztoki - Palenica; Długość trasy 28,8km; suma podejść 1380m.




Tekst i zdjęcia: Maciek :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz