niedziela, 8 września 2013

Falstart na Dżownicy

Na Gerlachu otworzyła mi się w mózgu jeszcze jedna klapka pt. WSPINACZKA.

Piszę o falstarcie, bo jest prawie połowa września i powoli trzeba będzie się przenosić na ściankę (wspinaczka lodowa musi jeszcze poczekać), a my dopiero się obudziliśmy. Pozostaje mieć nadzieję na piękną, złotą jesień.

Moją przygodę ze wspinaczką zaczęłam wczoraj, zupełnie od zera. A dokładniej od wiązania do północy ósemek i zakręcania HMSów na krześle. Dzisiaj natomiast pierwszy raz miałam przyjemność przejść drogę o wdzięcznej nazwie Dżownica, wycenioną na III.

Skałki w Rusocicach świecą pustkami, zupełnie nie wiem dlaczego. Szkoda, bo są przez to nieco zaniedbane :( Ale widok z góry niczego sobie.

Dzisiejszy dzień miał pokazać czy to w ogóle mnie kręci. Dwa przejścia Dżownicy i pół Jointventure (V) na wędkę dość jasno określiły mi, że BARDZO.
  
>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz